Sztuka jedzenia ramenu

Krótko przed wyjazdem do Japonii usiadłam i sporządziłam 2 listy. Pierwsza:  koniecznie kupić i i druga koniecznie zjeść! Pierwszą zajmiemy się przy innej okazji, dziś przyjrzymy się jeden z czołowych pozycji tej drugiej. Mianowicie ramenowi.

Co to w ogóle jest ramen?

Ramen do Japonii przywędrował z Chin. Samo słowo ramen, odnosi się do rodzaju pszennego makaronu, który jest głównym składnikiem dania.  Zwykle je się go zwykle razem z zupą  będącą ichniejszą warjacją rosołu, często gotowanym na wieporzowinie, ale nie jest to reguła. Zdarzyło mi się nie tak dawno, bo w zeszłym tygodniu trafić na ramen, który przypominał bardziej nasz swojski kakuśniak niż rosół. Kapuśniak w stylu orientalnym i na ostro. Tak czy siak wkładka mięsna jest częstym punktem ramenu, chociaż na pewno istnieją gdzieś wegetariańskie wersje tej potrawy. Ja ich nie widziałam, ale w sumie też niespecjalnie ich szukałam, bo jestem z natury mięsolubna.

Pozostałe dodatki do ramen,u w załeżnosci od fantazji szefa kuchni mogą być przeróżne. Często spotyka się go z pędami bambusa, wodorostami nori, plasterkiem boczku chashu czyli boczku usmażonego a wcześniej zamarynowanego w sosie sojowy, jajkiem…. Kombinacje są przeróżne, dlatego gdy przyjaciółka zapytała  mnie: czy nie przejadł mi się jeszcze ramen nie odpowiedziałam.


­­­­

Jak się je ramen?

Elementy takie jak makaron czy dodatki wyjada się przy pomocy pałeczek. Siorbiąc przy tym niemiłosiernie. Na początku mnie, istotę wychowaną w kulturze gdzie siorbanie jest oznaką złego wychowania i generalnego braku manier, wszechobecne głośniejsze lub cichsze siorbanie doprowadzało do szału. Szybko jednak musiałam zweryfikować swoje poglądy i dostosować je do panujących warunków. Bo oto uświadomiłam sobie z inaczej tego cholerstwa zjeść się nie da. Nie dość, że jest strasznie długie to jeszcze gorące. Więc siorbanie jest jedyną opcją zjedzenia dania bez poparzenia sobie języka. Myślicie ze wystarczy zaczekać aż ostygnie?  No nie do końca gdyż ramen to japoński fast food, więc zwykle zależy nam na tym by zjeść go szybko.  Ponoć czas skonsumowania ramenu nie powinien przekraczać 10 minut, bo inaczej makaron nam rozmięknie i straci walory smakowe.

Ramen podawany jest najczęściej w  dużych głębokich miskach niezależnie czy jemy wersję z zupą czy bez. Raz zdarzyło mi się dostać tonkotsu ramen (czyli wersję z wywarem gotowanym na kościach wołowych) na zwykłym płaskim talerzu, a samą zupę dostałam w mniejszej miseczce obok. W takim wypadku  należy makaron przy pomocy pałeczek podnieść zamoczyć w zupie i wyjąć i zjeść. Dużo zachodu, ale przyznam szczerze, że na mojej liście ranemów puki co zajmuje pierwsze miejsce.

Ok wyjedliśmy elementy stałe a co z zupą.  Nie martwcie się, jest łyżka. Ale, ale to nie jest nasza europejska łyżka. Jest ona śmiesznie wyprofilowania wiec nie da się nią jeść jak naszą europejską. Wywar się z niej wysiorbuje albo wlewa do buzi, niby małą chochelką. Ale zanim do tego doszłam  przy pierwszym użyciu, zdążyłam sobie solidnie zalać brodę.

Makaron jak już wspomniałam jest niemiłosiernie długi. Co za tym idzie aby spożyć go należy albo go wciągać ochlapując się przy tym okrutnie albo wspomagać się pałeczkami i mieć nadzieje że już jesteśmy na tyle zaawansowani że straty w ciuchach będą minimalne. Bo straty są zawsze. Dlatego moi drodzy pro tip: na ramen nigdy w białej koszulce.

Jak szukać dobrego  ramenu?

Szukajcie kolejek.  Ja tego nie wiedziałam, więc mój pierwszy ramen był jadalny, drugi genialny, bo zaprowadziła mnie tam nowa znajoma i kazała wystać 20 minut w kolejce, a trzeci paskudny.  Pierwszy i trzeci jadłam w tym samym miejscu. Co mnie skłoniło by zawitać tam ponownie? Opinie wyżej wspomnianej znajomej że shoju ramen, czyli ten który spróbowałam jako pierwszy to jest be. Więc dałam szanse innemu. Nie było warto. Jeśli będąc na Shinjuku zobaczycie w godzinach popołudniowych niemal pusty lokal może oznaczać to tylko jedno. Nie warto tam zaglądać. Jeśli gdzieś dobrze karmią na bank utworzy się tam kolejka. W ten sposób odkryłam 2 genialne miejsca na ramen, jedno na sobę i udon (2 inne rodzaje japońskich makaronów)  i jedno na smażoną rybkę.
Reasumując szukajcie kolejek. Jeśli kolejka skała się głównie z Japończyków możecie zaufać miejscowym i stanąć w ogonku za nimi. Na pewno warto czekać.

8 komentarzy

  1. Aleksandra R. K. Stupera

    11 sierpnia 2018 at 11:08

    Nigdy nie miałam okazji zjeść ramenu, ale może kiedyś spróbuję i zastosuję się do rad 🙂

    1. Ciocia Mrok

      11 sierpnia 2018 at 18:07

      polecam serdecznie pyszna sprawa, z tego co wiem w Polsce też można go zjeść, ale ja czekałam specjalnie by swój pierwszy skonsumować w Japonii więc nie mam porównania 🙂

  2. Czarovianek

    11 sierpnia 2018 at 11:10

    Ach te kolejki to zawsze są wyznacznikiem dobrej restauracji 😀 a co do Ramemu to nigdy nie jadłam, Japończycy pewnie mają już taką wprawę, że się nie brudzą. Ja bym to jadła z godzinę jak nie lepiej ?

    1. Ciocia Mrok

      11 sierpnia 2018 at 18:11

      Oj mają, chociaż niektóre restauracje wychodzą na przeciw potrzebom klientów i dają jednorazowe śliniaki 😀

  3. Anna Jakubczak

    12 sierpnia 2018 at 23:00

    Powiem Ci na wstępie, że ilustracje mnie rozwaliły 😀 są świetne! A , co do samego ramenu. To ostatnio zaglądając na zlot food trucków w moim mieście natrafiłam na burgery na bazie ramenu zamiast bułek. 😛

    1. Ciocia Mrok

      13 sierpnia 2018 at 05:38

      Dziekuję, staram się z ilustracjami jak mogę 🙂 Burgery z ramenu? brzmi ciekawie 😀

  4. Aneta

    16 stycznia 2019 at 22:01

    Protip z kolejkami dziala wszedzie. Zastosowalam go we Wloszech – stwierdzilam ze nie przypadkowo w porze obiadowej w weekend na starym miescie w, jednym miejscu trzeba czekac na stolik a inne jest puste, dzieki temu jadlam pyszna pizze 🙂

Leave a Reply