Gdzie mewy mają pętle, czyli o Lofotach

Lofoty, archipelag przyklejony do północnej Norwegii, na morzu (a jakże) Norweskim, zlokalizowany za kołem podbiegunowym, powitał mnie zwodniczo błękitnym niebem, które wkrótce zamieniło się w wiatr wbijający się pod każdą warstwę cienkiej kurtki, a wkrótce i deszczem. Czyli mój typowy wyjazd do Norwegii.

Czy zniechęciło mnie to od cieszenia się mijanymi widokami i towarzystwem przyjaciółki mimo jej krzywienia się na tłumy i zbyt turystyczne miejsce? Bynajmniej.


Tłum to pojęcie względne, bo kiedy czytałam ostrzeżenia o tłumach w turystycznych miejscach spodziewałam sie prawdziwego tłumu z jego ściskiem, zapachem spoconych ciał i wszechobecną irytacją. Tłum w takim A, miejscowości konczacej drogę E10, to grupki ludzi spacerujące tu i tam robiące sobie zdjęcia i próbujące rozmawiać głośniej niż mewy.

W głowie za soundtrack robi Islander Nightwisha.


Mewy które drą się wniebogłosy i, słowo daje, dawno tak głośnych nie widziałam ani w takich ilościach. Mew tu jest pełno. Od szczelin w klifach, po sciany domów gdzie budują gniazda a guano niszczy elewacje budynków i karoserie pechowo zaparkowanego samochodu. Mewy na budynkach, mewy na łodziach, mewy na rusztowaniach do suszenia dorszy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA


Doryszy które w większosci znikneły jako ze suszyły się na tych rusztowaniach dzielnie od lutego, kiedy to jest pora ich połowu. W zaledwie kilku miejscach zostały dorszowe łebki nie wiem w sumie czy po to by cieszyć takich zwyroli jak ja którzy folklor lubią zobaczyć (oraz powąchać) na własne oczy (i nozdrza), czy może potrzebują one więcej czasu. Nie mam pojęcia. Co nie zmienia faktu że wyglądają ciekawie i bardzo folklorowo.

Czysty folklor w zapachu i widokach



Zupełnie jak domki rybaków na palach stojące sobie przy brzegu. Domki które wyglądają jak wyjęte z najbardziej romantycznej oprawy na skraju morza z widokiem na góry,a z ich tarasów czuć rozkoszną woń soli ziemi i ryb. No dobra to akurat czuć na całych Lofotach. W każdym bądź razie wygodnicko-romantyczna cześć mnie wyobraziła sobie Asie siedzącą na tarasie z laptopem na którym mogłaby pisać taki tekst jak ten tu popijającą herbatkę i rozkoszującą się cudownym mariażem cywilizacji i natury.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mariaż który przyciąga tu ludzi z całego świata i powiem szczerze z każdym pobytem mnie uwodzi. Ale bycie turystką ma ten przywilej że nie dostrzegasz problemów kraju w którym jesteś a skupiasz się na jego pozytywach jak góry i plaże.

Plaże których byś sie nie spodziewał w Kole Podbiegunowym. Znaczy jestesmy nad morze. Plaże jako takie muszą tu być. Ale czy spodziewalibyśmy się plaz z białym piaseczkiem i turkusową wodą? No ja się nie spodziewałam.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Lofoty to taka kumulacja wszystkiego co w Norwegii urzekające. Góry, morze, pastwiska z owieczkami, dzikie szlaki, plaża, drewniane domki, wikingowie, zimą zorza polarna. Czasem kawałek lasu, dużo dzikiej przyrody i czysty surowy klimat. Z każdym przyjazdem do Norwegii czuję się jakbym spotykała się z miłym dżentelmenem który próbuje mnie uwieść, jeśli nie kulturą osobistą i kwiatami, to opowieściami o podróżach naturze i możliwościach które przede mną otworzy jeśli tylko oddam mu rękę. Czas pokaże czy podryw ten się uda, puki co pozwolę się adorować dalej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Leave a Reply